Przede wszystkim nie jest to horror. Po drugie film bardzo zawiły, wiele wątków nie wyjaśnionych, nie dokończonych a zakończenie było niczym gwóźdź do trumny. Wreszcie po trzecie, seans, choć dobrze się zapowiadał, nużył z każdą chwilą. Ot, cała historia opowiada o jakiejś starej farmie i leżącej nieopodal wyspie, kolonistach, pierwszych osadnikach i historii rodu Custisa. Nie ma tu zbyt wiele akcji, strasznych momentów tym bardziej nie uraczyliśmy. Gra aktorska bardzo słaba, Will cały czas chodził w jednej i tej samej koszulce, na dodatek niby coś reperował, ale sądząc po załadunku, wziął najpewniej tylko skrzynkę z narzędziami i skądś wyczarował drabinę. Wiele wątków, jak już wspomniałam, było i się rozmyło. Nie wiemy kim w końcu był czarnoskóry mężczyzna pomagający mu przy remoncie, chłopiec i mężczyzna w białych garniturach, nie rozwikłano zagadki auta bez tablic rejestracyjnych, końcówka niczym kula w płot, ani dobra, ani jakakolwiek. Generalnie nic ciekawego, aż dziwne, że "Dom na sprzedaż" ma aż tak wysoką notę. Oczywiście odradzam.